(facepalm) Tego jeszcze nie było, żeby dziecko neo sugerowało mi że jestem nieukiem - jeden wielki LOL! Tobie przydałaby się nauka języka polskiego, bo nie pisze się "penetrój" tylko "penetruj" ;-). Pozdrawiam ;).
Jeśli chodzi o wypady za miasto, to niestety na tą chwilę nie jest to możliwe - w wakacje może będą jakieś wypady poza miasto, a jeśli dopisze szczęście to może będzie nawet zagraniczna relacja. Poza tym mam zawalone dni wieloma obowiązkami - buda, coś trzeba załatwić, buda, brak samochodu (najlepiej w opuszczone miejsca podjechać by było samochodem - tylko niestety jestem za młody by mieć samochód).
Jeśli chodzi o miejsca niby zamknięte - nie chcę bawić się we włamywacza. Widzę że jest dojście to wchodzę. Nie ma dojścia - nie wchodzę. Jeśli miejsce mnie korci okropnie, to staram się wbić siłą - to jest już jednak ostateczność i do tego wyjścia rzadko kiedy się posuwam. Nie chcę siedzieć na dołku z powodu próby włamania się do opuszczonego miejsca. Jak i to nie pomoże to daruję sobie zwiedzanie miejsca. Może w przyszłości będzie można gdzieś tam wejść...
do nauki sie wez a nie penetroj.
OdpowiedzUsuń(facepalm)
UsuńTego jeszcze nie było, żeby dziecko neo sugerowało mi że jestem nieukiem - jeden wielki LOL!
Tobie przydałaby się nauka języka polskiego, bo nie pisze się "penetrój" tylko "penetruj" ;-).
Pozdrawiam ;).
dlaczego nie robisz wypadow gdzies za miasto czy tez nie wbijasz w miejsca niby zamkniete?
OdpowiedzUsuńZ prostego powodu.
UsuńJeśli chodzi o wypady za miasto, to niestety na tą chwilę nie jest to możliwe - w wakacje może będą jakieś wypady poza miasto, a jeśli dopisze szczęście to może będzie nawet zagraniczna relacja. Poza tym mam zawalone dni wieloma obowiązkami - buda, coś trzeba załatwić, buda, brak samochodu (najlepiej w opuszczone miejsca podjechać by było samochodem - tylko niestety jestem za młody by mieć samochód).
Jeśli chodzi o miejsca niby zamknięte - nie chcę bawić się we włamywacza. Widzę że jest dojście to wchodzę. Nie ma dojścia - nie wchodzę. Jeśli miejsce mnie korci okropnie, to staram się wbić siłą - to jest już jednak ostateczność i do tego wyjścia rzadko kiedy się posuwam. Nie chcę siedzieć na dołku z powodu próby włamania się do opuszczonego miejsca.
Jak i to nie pomoże to daruję sobie zwiedzanie miejsca. Może w przyszłości będzie można gdzieś tam wejść...